Przejdź do treści

Druga szansa, nowy lepszy związek

Kiedy ludzie kończą jeden związek, który z różnych przyczyn nie przetrwał próby czasu i trudności jakie były po drodze, często zrzucają swoje niepowodzenia w związku (który się zakończył) na byłego partnera, bo tak jest prościej zamieść pod dywan prawdziwe nierozwiązane problemy. Spotykając nowego partnera na swojej drodze, często nie zastanawiają się nawet, żeby starych błędów nie popełniać, bo się ich dobrze nie przepracowało w poprzednim związku. Oczekują natomiast od drugiej strony często, żeby była bez skazy, wchodzą z nowymi oczekiwaniami, że teraz już wszystko na pewno się ułoży dużo lepiej. Często mają wręcz przeświadczenie kończąc stary związek a zaczynając nowy, że to po prostu była niewłaściwa osoba, która mimo naszych najszczerszych chęci, największych starań, nie doceniała nas, nie potrafiła nas zrozumieć. Bierzemy pod uwagę głównie to, jaki był były partner, jakie miał „okropne cechy” a nie bierzemy pod uwagę tego, co działo się w relacji z partnerem, jakie nieprawidłowości w procesie relacji zachodziły, do których obie strony przykładały rękę.

Często wchodzi się w nowe związki zanim dobrze odzyska się siły i rozpozna swoje wartości, swoje słabe i mocne strony w nieudanym zakończonym związku. Bez przepracowania starych błędów po obu stronach, analizy dlaczego tak trudna była relacja poprzednia, dlaczego więzi się rozluźniły, trudno będzie stworzyć nową relację i umacniać ją, bo szybka mogą pojawiać się pęknięcia, rysy w nowym związku, będące tak naprawdę echem starych nierozpoznanych błędów popełnianych w poprzednich związkach. Dlatego tak ważne jest rozpoznać i przeanalizować jakie potrzeby nie były realizowane w poprzednim nieudanym związku, dlaczego nie czuliśmy się zauważani, wspierani, doceniani, czy umieliśmy jasno komunikować nasze potrzeby, nasze cele, marzenia. Jeśli byliśmy niezadowoleni – ale komunikacji bieżącej, o tym co się dzieje nie było – przeniesiemy to z dużym prawdopodobieństwem na kolejny związek i spod dywanu, w pewnym momencie ta frustracja, nierozładowane, nieprzeanalizowane napięcia wyjdą w kolejnym związku. Czasem ludzie wchodzą w kolejne związki z pewną dozą naiwności, że wszystko samo się ułoży, że wprowadzając zamiennika na miejsce utraconego, zakończonego poprzedniego związku, wszystko samo się ułoży i że się sami dopasują i potem stają w obliczu rozczarowania.

Drugi, trzeci związek może przypominać ten pierwszy, dwoje ludzi spotyka się, między nimi jest mnóstwo oczekiwań, uczucia i seksu, różnych pragnień, każdy z nowych związków przeżywa też dynamikę – uczuć, konfliktów, początkowych fascynacji.

Statystyki mówią, że wiele małżeństw się rozpada, a nawet, że co trzecie małżeństwo przeżywa poważny kryzys, który doprowadza do rozstania. Rozpada się już co trzecie małżeństwo w Polsce. Często związki trwające około 10 lat przeżywają trudne chwile.

Po rozwodzie prawie każdy rozwodzący się mężczyzna/kobieta mają ogrom wątpliwości czy warto i jeszcze uda się zaufać, czy ja jestem jeszcze w stanie przechodzić raz jeszcze przez zaangażowanie i możliwy zawód, rozczarowanie w związku, czy będziemy w stanie się zaangażować tak na 100% w nowej relacji? Badania wśród nowo powstałych związków, statystyki udanego wspólnego życia pokazują, że jak najbardziej jest to możliwe. Jest duże prawdopodobieństwo, że drugi związek będzie mocniejszy, bardziej trwały od pierwszego, w którym doznaliśmy zawodu. Ma to na pewno duży związek z tym, że uczymy się na naszych większych i mniejszych potknięciach, uczymy się jak wyrażać nasze potrzeby i jak mówić o nich partnerowi, ale też potrafimy z biegiem czasu pójść na kompromis i nie przyczepiać się u partnera do drobnostek, nie wywoływać konfliktów o rzeczy mało istotne a w bardziej ważnych sprawach dochodzić konstruktywnie do porozumienia biorąc pod uwagę potrzeby nas obojga.

W drugim związku bardziej pamiętamy jak ważne są nasze codzienne starania, by dbać o związek i na bieżąco pokazywać partnerowi, że jest dla nas ważny, że bardzo nam na nim zależy i że jego potrzeby są dla nas ważne i je dostrzegamy ale też, że bardziej szczerze potrafimy mówić o swoich ważnych celach, potrzebach i pragnieniach.

Czasem też zdarza się, że po pierwszym poważnym związku, obawy i rozczarowanie po poprzednim związku są tak silne, że partnerzy decydują się na związek nieformalny, bez większych zobowiązań czy poczucia odpowiedzialności. Czasem takie niesformalizowane związki trwają miesiącami a nawet latami i czasem nawet partnerzy pozostają w oddzielnych mieszkaniach, bo tak jest im wygodniej, swobodniej bez niepotrzebnych komplikacji. Czasem oddzielne mieszkanie wymuszają względy praktyczne, jak bliskość miejsca zamieszkania przy miejscu pracy, obowiązek opieki nad starzejącymi się rodzicami czy fakt, że dziecko któregoś z partnerów ma w pobliżu szkołę czy przedszkole, co powoduje, że partner woli zostać w dotychczasowym miejscu zamieszkania i nie przeprowadzać się do partnera. Dużą rolę odgrywają też obawy przed kolejnym rozczarowaniem przed kolejnymi zobowiązaniami, które w obawach partnera mogą skończyć się niepowodzeniem, więc wygodniej mieć własny azyl w postaci własnego mieszkania. Oddzielne pomieszkiwanie jest wygodne dla partnerów, gdy jedno lub oboje są po przejściach, trudnych doświadczeniach z poprzednich związków. Nie musi to wcale oznaczać, że w drugim związku kochamy mniej, nie oznacza wcale egoizmu czy dystansu w stosunku do partnera czy, że nam mniej zależy. Często na tym nowym partnerze zależy nam bardzo, ale mamy teraz trochę inne potrzeby niż w pierwszym związku, trochę bardziej ostrożnie podchodzimy do takich zobowiązań jak ślub, dzieci czy wspólne mieszkanie, tym bardziej, że już przeżyliśmy ślub, często już z pierwszego związku mamy dzieci i przeżyliśmy całą gehennę drogi rozwodowej związaną z podziałem wspólnego po pierwszym związku – mienia, majątku, walki o kontakty z dziećmi. Potrzeba oddzielnego mieszkania z partnerem może wynikać też z niepokoju, że rutyna dnia codziennego mieszkania spowoduje rozluźnienie więzi i zabije uczucie i obawy, że wpadnie się znów w niepotrzebne spory, konflikty o drobiazgi wynikające ze wspólnego zamieszkiwania, spory o to, kto więcej robi w mieszkaniu, a kto mniej, kto częściej robi zakupy, kto więcej się stara pokazywać zaangażowanie a kto zapomina o codziennych obowiązkach, a tak oddzielne mieszkanie pozwala spotykać się swobodnie parterom bez poczucia winy, że zaraz ktoś nam coś wytknie, do czegoś się przyczepi.

Wielu z nas po zakończeniu pierwszego związku oczekuje od życia i od nowego partnera już zupełnie czegoś innego – już niekoniecznie dzieci, już nie wspólnego dorabiania się mieszkania, domu, wspólnych zobowiązań, ale po prostu bliskości drugiej osoby, żebyśmy mieli po prostu tą drugą osobę, do której możemy pójść po pracy albo ona przyjdzie do nas. Po jakimś czasie partnerzy mogą jednak dojść do wniosku, że warto spróbować, zaryzykować po raz drugi.

Dla części osób, które w bardzo młodym wieku zawierały związki małżeńskie, ten pierwszy związek był zawierany spontanicznie bez analizowania czy pasujemy do siebie pod względem potrzeb, oczekiwań co do związku, bez wiedzy, że o związek należy dbać każdego dnia. Dlatego takie związki czasem kończą się, bo ludzie nie do końca potrafią odpowiedzieć na swoje potrzeby, bo ich nie znają. Dla dziewczyn, które wyszły za chłopaka znanego z dzieciństwa, lub faceta, który poślubił – dziewczynę poznaną w liceum, nie znając jeszcze swoich potrzeb, nie zdając sobie do końca sprawy z systemu wartości i tego, co dla nich jest ważne w partnerze, po czasie wypala się wzajemna fascynacja a do głosu dochodzą niewypowiedziane, niezaspokojone potrzeby. Za drugim razem – często – proces pozwolenia parterowi, by stał się nam bliski i dopuszczenia go do naszej przestrzeni potrzeb, wartości, celów i marzeń – jest bardziej długotrwały, pełen analizy czego ja chcę od tego związku, ale też wszystko przebiega ostrożniej, nie tylko „sercem – myślimy”, ale dochodzi też do głosu racjonalna analiza i świadomość czego chcę.

W kolejnym związku, już wiemy, że uczucie nie jest wieczne i potrzeba dużo wytrwałości, wyrozumiałości, sztuki kompromisu i codziennej dbałości o partnera i wymiany myśli o tym, czego wzajemnie oczekujemy, potrzebujemy od związku. Gdy po raz kolejny się wiążemy, z większą uważnością słuchamy partnera, potrafimy nie tylko brać, ale też dawać coś od siebie, jesteśmy bardziej otwarci na potrzeby partnera, ale też nie pozwolimy się tak łatwo zdominować, bo też bardziej otwarcie oczekujemy szanowania swoich potrzeb i wymagamy częściej, żeby na wielu płaszczyznach był to związek partnerski.
Nie pozwalamy już tak łatwo sobie zapomnieć, że każdy związek wymaga nieustannego zaangażowania i wzajemnych starań, tym bardziej, że już zdajemy sobie sprawę, że partner, związek – nie poczeka, aż nam się zachce – chcieć – codziennie się angażować.

Po pierwszym rozstaniu, kiedy już dużo przeżyliśmy, ale też wiele złudzeń straciliśmy, jesteśmy bardziej świadomi swoich zasobów, umiejętności, tego czego chcemy, w czym jesteśmy dobrzy, ale też wiemy, jakie mamy wady, słabości i będziemy bardziej uważni, żeby podobnych błędów nie popełniać w nowej relacji. Jesteśmy też bardziej skłonni w nowych związkach iść z partnerem na kompromisy, ustalać pośrednie rozwiązania, które satysfakcjonują obie strony, być bardziej wyrozumiałym wobec drobnostek i przymykać oczy na drobne rzeczy a w ważnych sprawach brać pod uwagę nie tylko swoje potrzeby ale i potrzeby partnera. Dlatego też z tą wiedzą, umiejętnością pójścia na kompromisy, jest dużo większa szansa, że nowy związek przetrwa dłużej, że będzie stabilny i bardziej satysfakcjonujący dla obu stron. Oczywiście zanim obiema nogami wejdziemy w nowy związek, potrzeba czasu, żeby do końca pozamykać stare sprawy ze związku poprzedniego, u boku dobrych zaufanych przyjaciół, przyjrzyjmy się co doprowadziło do skończenia się poprzedniej relacji, na terapii przepracujmy trudne sprawy, niewyrażone emocje i potrzeby, wtedy naprawdę będziemy gotowi na coś nowego bez ryzyka, że stary związek będzie się odbijał czkawką w obecnym związku.

Tekst: Anna Ręklewska

6 komentarzy do “Druga szansa, nowy lepszy związek”

  1. Zakochalam sie lub tez zauroczylam kolega z pracy, lecz mam obawy z powodu tego samego miejsca pracy, dodam ze przez 4 lata walczylam aby wyleczyc sie rozpadu zwiazku I nie bylam wstanie wyobrazic sobie zycia z kims innym, wreszczcie po 4 latach cos poczulam, ale jest to osoba z mojej pracy i wspolracownicy Sa srogo do nas nastawienii, jak sobie z tym poradzic.

    1. Ja swojego obecnego partnera także poznałam w pracy. Nie było łatwo, bo byliśmy na językach wszystkich. Dodam, że mój partner jest starszy i po rozwodzie. Przetrwaliśmy to. Najważniejsze jest, co wy do siebie czujecie, a nie co inni mówią. Jesteśmy razem już rok. Przez ten czas zmieniłam pracę. Jest cudnie i życzę Ci tego samego 🙂 Pamiętaj, że nie można się bać!

  2. Nie mozna sie bac.. ech . kazdy z nas sie boi.. bo kiedy jest sie z kims prawie dziesiec lat i nagle wszystko runie nie wazne z czyjej winy albo jak… to wtedy ciezko jest cokolwiek zaczac od nowa a nawett jesli zacznnie sie tzw nowe zycie to nigdy nie przestanie sie myslec o starym … i zawsze pojawi sie pustka i mysl o tym co mozna bylo zmienic naprawic albo cofnac … dzis juz to wiem dlatego nie chce niczego juz zaczynac zeby nigdy juz nie musiec myslec o tym co moglam zmienic naprawic nie chce bo bol ktory tkwi gdzies gleboko ciezko wymazac wyleczyc… jesli wam sie udalo jestem pelna podziwu… i zycze szczescia. Dla mnie tamto prawie 10 lat to bylo cos wiecej niz chwila ktora moge zamienic na inna chwile… nie potrafie choc chcialabym tylko nie wiem za bardzo jak

  3. Dzien dobry, wiem ze pewnie trudno jest odpowiedziec na pytanie ” co mam zrobic”, ale moze ktos ma doswiadczenie, na coś zwróci mi uwage…Trzy lata temu odeszlam od meza po 9 latach. Powody- klotnie, brak zaufania, grozil mi, liczyl sie jedynie ze swoja mama… Wyszlam za niego majac 22lata po 8 miesiacach znajomosci- glupota. :-/ mam z nim corke 5 letnia. On juz załozył nowa rodzine, ma kolejne dziecko. Okolo poltora rokU temu poznalam faceta. Wmawialam sobie i jemu ze nie chce sie wiazac, boje sie, mam inne plany – myślalam o wyjezdzie do innego miasta gdzie bede mogla zyc godniej i moze kiedys zapewnic dziecku i sobie jakis kąt. Teraz okazuje się, że nie bardzo mogę bez niego, nie bardzo chcę… To fajny uczuciowy i uczciwy facet. Wspiera, pomaga, nigdy nie umiałam w poprzednim zwiazku tak naturalnie sie dogadywac, szanowac. Niby wszystko fajnie, ale…. On nie moze wyprowadzic sie ze wzgledu na swoja prace (tak przynajmniej twierdzi) to, ze ma blizej do swojego dziecka ( tez jest po rozwodzie). Nie moge nalegac zeby sie oddalal od swojego dziecka, ale jesli ja zostane tu gdzie jestem to bedzie mi ciezko… Patowa sytuacja…. Zwiazek na odleglosc to chyba nie to… Ma ktos jakąś rade, doświadczenia…?

  4. Byłam żoną przez 16 lat. Mój obecny partner był mężem przez 30. Oboje w dość podobny sposób funkcjonowaliśmy w małżeństwach. Bardzo na siłę. Oboje powiedzieliśmy dość. Oboje przeszliśmy przez piekło, by odzyskać spokój. Znaliśmy się jeszcze jako mąż i żona kogoś innego, od wielu lat, lubili na dystans, ale nigdy nie przekraczali żadnych granic.
    Dwa lata po jego rozwodzie i rok po moim spotkaliśmy się przypadkiem. Początkowo byliśmy dla siebie przyjaciółmi z bonusem i to zakładał plan, ale szybko zakochaliśmy się w sobie. Góry lęków do przejścia, ale daliśmy radę. Spokojnie, wspierając się nawzajem, akceptując, świadomie, bez presji.
    Nigdy nie sądziłam, że będę jeszcze tak szczęśliwa. On również. Żadne z nas nigdy wcześniej w życiu nie kochało w taki sposób. To, co budujemy razem, jest swoją siłą nieporównywalne do wszystkich wcześniejszych porywów serca. Bo to żaden poryw tak w zasadzie. Do końca życia będę dziękować w modlitwach za tego człowieka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *